Kuchnia przyjechała w środę wieczorem. Panowie od transportu wnieśli wszystkie szafki i sprzęty na górę, a później spanikowali i nie wnieśli blatu (nasze schody są dość wąskie, a objazd przez schody w starej części domu okazał się mieć za dużo zakrętów). Stwierdzili, że blat to trzeba będzie chyba wstawić przez balkon, a do tego potrzeba więcej ludzi.
Wczoraj przyjechali panowie montażyści. Poukładali szafki i wnieśli blat po naszych schodach. Może i ma ponad 3m, ale jest cieniutki i dał się go jakoś wsunąć przez drzwi i zmieścić w pionie między ścianą zewnętrzna a ścianką od sypialni. Ogólnie układanie szafeczek, wstawianie do środka sprzętów typu zmywarka i nakrywanie tego blatem zajęło im cały dzień. Przy okazji musieli zamontować gniazda dla lodówki, zmywarki i okapu (z tymi sprzętami nigdy nie wiadomo czy mają zakończenie z wtyczką, czy kabel do podłączenia na sztywno), powycinać otwory w tyłach szafek i dopasować to wszystko do naszych krzywych ścian. Całe szczęście płytkarz wyrównał podłogę i płytki na ścianie tez położył prosto, także udało się ustawić wszystko bez większych wyrzeczeń. Powstała szpara między płytkami a lodówką (do wypełnienia akrylem), a blat wyjechał trochę za kafelki od strony balkonu (do przykrycia listwą).


Dziś udało się się wszystko zakończyć. Najbardziej ucieszyło mnie, że nie mam listwy między kafelkami, a blatem - silikon wygląda dużo lepiej. Co prawda będzie go trzeba obserwować i w razie jakoś podejrzanych zachowań zastąpić nowym, ale to dużo schludniejsze rozwiązanie niż toporna listwa przyścienna. Zresztą jakbyśmy chcieli to listwę zawsze można położyć.