Po gigantycznej obsuwie drzwi jednak dotarły. Choć nie bez problemów, bo pan montażysta najpierw obiecał poniedziałek, potem umówiła się na wtorek, wieczorem nie odbierał telefonów, bo się nie wyrobił z odbiorem drzwi i przyjechał dopiero w środę, przy wnoszeniu obtłukł nam ścianę nad drzwiami wejściowymi (którą musimy naprawić na własny koszt, bo on może tylko przeprosić), ale przynajmniej drzwi zamontował w miarę szybko sprawnie i jeszcze stoją.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz