środa, 4 maja 2011

Bateria do umywalki

Objechaliśmy castoramę i praktikera w poszukiwaniu niedrogiej i nieskomplikowanej baterii do umywalki. Te w IKEI były nawet niezłe, ale liczyliśmy na większy wybór w marketach. Wybór może i był, ale albo były to paskudne kloce, albo miały jakiś kretyński detal niepasujący do niczego, albo były cholernie drogie. Coprawda Krzysiek znalazł tani kran za 30zł, ale uznaliśmy, że kupimy go w ostateczności jakby nie było absolutnie nic sensownego, tak tymczasowo, żeby w ogóle mieć kran.

Następnego dnia przejrzałam ofertę internetową. Oczopląs. Generalnie niby są zdjęcia, ale wybrać coś jest ciężko. Postanowiłam sprawdzić jak wygląda bateria z zestawu od naszego wannowego nabytku. Omnires. Orinoko. Nieźle. Trochę jak Reksio (to stwierdzenie Krzyśka). Dostępna w kilku sklepach. Niby niektóre mają odbiór osobisty, ale okazuje się, że tylko w Warszawie i Krakowie. Wybraliśmy opcje najtańszą.

To w sumie mój pierwszy zakup czegoś w internecie, nie licząc allegro. Zostałam zasypana mailami z potwierdzeniem rejestracji, potwierdzeniem kupna, zmianą statusu zamówienia etc. Wiem jak to działa - sama robiłam takie systemy - wszystko idzie z automatu. Ale wyglądało nieźle - kolejna zmiana statusu, że zamówienie w realizacji, że wyślą paczkę 4-tego. Zajebiście. Tyle, że po dwóch dniach, zanim wysłali paczkę przyszła kolejna zmiana statusu - na anulowany, bo nie mają towaru, bo się okazał wycofany ze sprzedaży. Co za niekompetencja.

Znalazłam inny serwis - opierał się na tym samym systemie sklepu internetowego (identyczny interfejs), tyle, że w wersji chyba bardziej rozwiniętej, a przynajmniej bardziej przyjaznej użytkownikowi, bo od razu i informacją czy produkt jest dostępny, czy nie. Zamówiłam. Dostałam serie maili z potwierdzeniem. Czekam na kran.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz