Na piętrze podłoga była w fatalnym stanie. Pierwotnie - te 18 lat temu, kiedy dobudówka powstała, poziom podłogi na pietrze był równy z poziomem w reszcie domu. Potem zbudowano ściankę działową i podłoga się obwiesiła. Ponieważ ówcześni budowlańcy nie chcieli użyć masy samopoziomującej, poziom został osiągnięty za pomocą betonu. Beton przy ścianach miał z 5cm wysokości, a na środku/przy ściance działowej z 15cm. Dodatkowo dociążył strop i aż dziwne, że się nic nie obwiesiło bardziej.
Po wyburzeniu ścianki i części stropu warstwy stropu były doskonale widoczne: tynk sufitu, pustaki na belkach, cienka warstwa betonu, gruba warstwa betonu. Po wylaniu nowej części stropu okalającej schody mieliśmy już różnorodne środowisko: krzywy beton wylany przez roboli (jakby nie mieli kawałka dechy, żeby wyrównać te fale), projektowa dziura przy balkonie (pręty szły dołem i nie trzeba było wylewać tak grubej warstwy betonu - pozostałą 'wnękę' mieliśmy uzupełnić lekkim styropianem), kanion gdzie nowy strop spotykał się ze starym oraz doskonale widoczne 2 warstwy betonu na starym stropie. Dodatkowo pod drzwiami balkonowymi strop robole wylali beton jakieś 2cm wyżej.
Nadmiarowy beton skuliśmy i usunęliśmy. Planowaliśmy uzupełnić największe dziury a na resztę wylać masę samopoziomującą. Miałoby to jednak sporo minusów:
- masa samopoziomująca jest płynna - uzupełnia wszystkie nierówności, ale musi wyschnąć a już mieliśmy problemy z wysychaniem tynów - trwałoby to pewnie z 2 miesiące
- pod masę samopoziomująca trzeba by dać jakąś folie w płynie czy inny izolator żeby woda z masy samopoziomującej nie przelała się przez cały strop
- istniała szansa, że niedostatecznie osuszona masa poziomująca mogłaby się stać siedliskiem pleśni czy grzyba
- koszty byłyby ogromne
Zamiast tego zastosowaliśmy inne rozwiązanie - pod parkiet zostały ułożone płyty OSB. Poziomowanie i mocowanie zajęło niecałe 2 dni. Pozostała część na którą miały iść kafelki została uzupełniona styropianem i zalana betonem, ponieważ kładzenie płytek na OSB nie jest najlepszym pomysłem. Ze względu na dylatację między nowym i starym stropem został wprowadzony dodatkowy myk: beton został wylany na folię, która oddziela go od istniejącego, 2-częściowego podłoża, i dodatkowo uzbrojony od dołu siatką. Dzięki temu nawet jeśli nastąpią jakieś ruchy, płytki w kuchnie nie popękają.


Podłoga została wyrównana do najwyższego poziomu jaki stanowiła wylewka betonowa pod drzwiami balkonowymi. W kilku miejscach trzeba było skuć trochę betonu i ostatecznie jej poziom jest jakieś 3cm niżej niż poprzednio. Próg między starą a nową częścią domu pozostanie, ale umiejscowiony w drzwiach nie będzie rzucał się w oczy.

Przy okazji wyszło, że nasi budowlańcy zrobili krzywy szalunek i dziura na schody nie jest równa. Dłuższy odcinek, który powinien mieć 90cm szerokości na całej długości, ma 90cm tylko przy narożniku, a na początku schodów 87,5cm.