Przyjechał pan projektant, żeby sprawdzić, czy wszystko rzeczywiście dobrze poskręcane i wg. projektu. Podobno trochę marudził, że bez sensu go wzywałam skoro na budowie jest ktoś z uprawnieniami. Ale ja wole dmuchać na zimne, sprawdzić tych moich wykonawców, bo jak już beton przyjdzie to nie będzie powrotu.
Jak projektant pojechał to się budowlańcy z tej radości, że nic katastrofalnie nie sknocili, pochlali na całego. Dobrze, że mnie nie było.
Zanim wyleją beton i tak muszą jeszcze jakieś poprawki wprowadzić. Nic wielkiego - przyspawać wąsy ze zbrojenia do dwuteowników balkonu, poprawić kilka prętów, uszczelnić szalunek i wzmocnić go bo miejscami jest go za mało, a beton ciężki jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz