sobota, 11 grudnia 2010

Projekt instalacji gazowej

Odebrałam dziś projekt instalacji gazowej. Kosztował mnie 650zł. Bardzo ładnie oprawione 4 egzemplarze - 2 dla mnie + 2 dla Urzędu Miejskiego. Pan Wasielewski wszystko wytłumaczył i pomógł wypełnić wniosek, który należy zanieść do urzędu, żeby pchnąć sprawę dalej.

Urząd Miasta Poznania
Wydział Urbanistyki i Architektury
pl. Kolegiacki 17

Niestety nie mam już 'swojego człowieka' w urzędzie - Kasia rzuciła pracę, bo już nie mogła wytrzymać tego bałaganu, nawiedzonych inwestorów i niekompetencji przełożonych. Niemniej uprzedziła mnie, że Urbanistyka i Architektura to taki dziwny urząd i trzeba sprawdzić kiedy pracują, bo są dni kiedy w ogóle nie przyjmują petentów. Nie mam praw do dysponowania nieruchomością, także, żeby nie było jakiś dziwnych problemów, jako inwestora zapisałam ojca - mam nadzieje, że poradzi sobie z biurokracją.

wtorek, 23 listopada 2010

Beton

Beton wylany. Na początku panowie chcieli sami mieszać beton w betoniarce, ale z czasem doszłam do przekonania, że to nie jest najlepszy pomysł. Ręcznie nie są w stanie osiągnąć betonu o parametrach B20. Co prawda projektant przeliczył całość i jak beton będzie słabszy to konstrukcja i tak się utrzyma. Tyle, że nie ma miejsca na betoniarkę, piach i całą resztę tego brudu. Lepiej zamówić gotowy beton z gruszce i mieć pewność, że budowlańcy nic nie sknocą.

W zeszłym tygodniu szefo budowy proponował mi kradziony beton z jakiegoś wiaduktu. 'Za pół ceny.' 'Na pewno lepszy niż B20.' Odmówiłam. Teraz już wiem, czemu drogi w w naszym kraju kraju powstają tak wolno i nie ma na nie pieniędzy - skoro przy każdej budowie część materiału ulatnia się w niewytłumaczalny sposób.

Teraz zostaje tylko czekać i mieć nadzieje, że nadciągające mrozy nie zaszkodzą balkonowi. A za 4 tygodnie wycinamy las choinek. W tym czasie trzeba załatwić ile się da z gazownią i znaleźć kogoś, kto postawi ściankę działową między łazienką i sypialnią, tak by instalatorzy mogli w niej ułożyć rurki do umywalki i kaloryfera.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Dokumentacja - zbrojenie

Budowlańcy klecili zbrojenie kilka dni. Niewiele było widać bo wszystko od dołu osłonięte szalunkiem. Ogólnie wyrósł nam na parterze las choinek. Trochę nędznych, bo bez gałęzi, ale zapach iście lesisty.


Przyjechał pan projektant, żeby sprawdzić, czy wszystko rzeczywiście dobrze poskręcane i wg. projektu. Trochę marudził, że bez sensu go wzywałam skoro na budowie jest ktoś z uprawnieniami, by to sprawdzić. Ale ja wole dmuchać na zimne, sprawdzić tych moich wykonawców, bo jak już beton przyjdzie to nie będzie powrotu.

Jak projektant pojechał to się budowlańcy z tej radości, że nic nie sknocili i przeszła ich robota, pochlali na całego. Dobrze, że mnie nie było.

niedziela, 21 listopada 2010

Gruszka

Tata wyciął pół gruszki. Ten czubek i tak był suchy. Trzeba było zrobić dostęp do ściany, bo tam zostaną zainstalowane kominy od pieca CO. I ogólnie gruszce to powinno wyjść na zdrowie - mniejsze obciążenie - może się obudzi wiosną z podwójna siłą. Spadający pień narobił tyle hałasu, że Krzysiek myślał, że nam balkon urwało.

sobota, 20 listopada 2010

Opinia kominiarska

Zakładanie instalacji gazowej jest podobno najbardziej skomplikowane, bo wymaga projektu, dziennika budowy i całej masy formalności, które lubią się przedłużać.
  • opinia kominiarska (najlepiej w 5 kopiach)
  • projekt budowlany (w 4 kopiach)
  • wniosek - zawiadomienie o terminie rozpoczęcia robót budowlanych
  • decyzja (zatwierdzenie projektu budowlanego i pozwolenie na wykonanie robót)
  • dziennik budowy
  • prace instalatorskie (7 dni po założeniu dziennika budowy)
  • protokół z odbioru instalacji gazowej i przeprowadzonej próby szczelności
  • opinia kominiarska powykonawcza (dla pieca CO)
  • umowa o dostarczenie gazu (montaż licznika)
  • zgłoszenie gotowości instalacji do napełnienia paliwem gazowym + oświadczenie o prawie do dysponowania nieruchomością
Pierwszym papierem, który potrzebuje jest opinia kominiarska. Od projektanta dostałam telefon do kominiarza:

Mistrz Kominiarski
Jacek Chrzanowski
503 092 500

Kominiarz przyjechał. Obejrzał istniejące kominy. Obejrzał miejsce gdzie planuje piec, przy okazji budząc szefa budowlanców, który w walce z kacem zasnął pod foliami na kanapie na 'miejscu budowy' (reszta budowlańców grzecznie kończyła klecić zbrojenie). W poniedziałek, za opłatą 200zł otrzymałam 5 kopii opinii kominiarskiej. 4 z nich zostaną wpięte do projektów, a jedna zostanie w moich dokumentach.

piątek, 19 listopada 2010

Kontrola jakości

Przyjechał pan projektant, żeby sprawdzić, czy wszystko rzeczywiście dobrze poskręcane i wg. projektu. Podobno trochę marudził, że bez sensu go wzywałam skoro na budowie jest ktoś z uprawnieniami. Ale ja wole dmuchać na zimne, sprawdzić tych moich wykonawców, bo jak już beton przyjdzie to nie będzie powrotu.

Jak projektant pojechał to się budowlańcy z tej radości, że nic katastrofalnie nie sknocili, pochlali na całego. Dobrze, że mnie nie było.

Zanim wyleją beton i tak muszą jeszcze jakieś poprawki wprowadzić. Nic wielkiego - przyspawać wąsy ze zbrojenia do dwuteowników balkonu, poprawić kilka prętów, uszczelnić szalunek i wzmocnić go bo miejscami jest go za mało, a beton ciężki jest.

niedziela, 14 listopada 2010

Instalatorzy WOD-KAN-CO GAZ

Rano przyjechali instalatorzy, żeby zdjąć jeden z kaloryferów przy balkonie i wygiąć rury tak by można było wstawić zbrojenie balkonu: grube dwuteowniki, które przyjechały wczoraj.

INSTALATORSTWO WOD-KAN-CO GAZ
Smuszkiewicz Daniel 607 445 061
Tyblewski Waldemar 502 453 203

Panowie są wspólnikami i wyglądali na kompetentnych. Mogą zrobić nam instalacje, znają tez dobrego elektryka i płytkarza. Przynieśli mi ulotki z różnymi rodzajami grzejników i sugestia pieca CO. Zanim zaczną trzeba zrobić projekt instalacji gazowej i załatwić formalności z gazownią co trwa co najmniej miesiąc. Jak zacznę formalności już teraz to po zdjęciu szalunku można by zacząć prace instalatorskie. Dostałam też namiary na projektanta instalacji gazowej, który pracuje przy gazowni.

czwartek, 11 listopada 2010

Dokumentacja zmian - dziura

Rozpoczęłam dokumentację zmian. Strop już zdemontowany. Okna wykute. Nadproża osadzone. Kontener wywieziony. Przywieziony nowy - minejszy - bo jednak nie starczył...

Budowlańcy dali dupy i gdyby nie ojciec Krzyśka to kto wie co by się stało. Nowe okna są w ścianie nośnej, dlatego ważne jest by dobrze osadzić nadproża i wypełnić przestrzeń nad nimi, tak by ściana miała się na czym oprzeć. Tymczasem te łosie, zamiast wcisnąć w pozostałą szczelinę jakieś cegły, to ćpnęli tam betonu i zadowoleni chcieli się zbierać do domu. Ciężar ściany ścisnął beton, a przy stropie pojawiło się pęknięcie sugerujące, że ściana się obwiesza. Dostali opieprz, musieli całość poprawiać (marnując mi materiał).

Nielegalne okna

W umowie rozpisaliśmy prace na etapy i wg. tych etapów mieliśmy wypłacać wynagrodzenie. Po skończonej pracy. Krzyska ojciec cały czas powtarza, że inaczej nas oszukają. Trochę to denerwujące - taki brak wiary w ludzi. Tymczasem wynegocjowałam zmniejszenie ostatecznej kwoty za wcześniejsze wypłacenie zaliczki i dodatkowo wykucie okien.

Okien nie ma w projekcie, bo są nielegalne. Legalne okna mogą być wstawiane w ścianę, która jest oddalona od granicy posesji o minimum 4m. Nasz dom stoi trochę po ukosie i dlatego interesująca nas ściana w najdalszym miejscu jest oddalona od granicy o ponad 4m, ale niestety na drugim końcu są niecałe 2m od brzegu działki. I nie ma znaczenia, że mamy już okna jeszcze bliżej płotu - stara część budynku jest wysunięta jeszcze dalej w stronę ulicy. Wszystko przez to, że w zamierzchłych czasach miasto poszerzało naszą ulicę i 'wykupowało' od mieszkańców po kilka metrów wzdłuż działki. Nie było opcji protestu, a kwoty były tak minimalne, że nie starczyły nawet na pokrycie kosztów jakie trzeba było ponieść w związku z budową instalacji w nowej drodze. W efekcie mamy teraz szeroką drogę z szerokimi chodnikami po obu stronach i oknami niemal przy płocie...

wtorek, 9 listopada 2010

Rozbiórka

Już nie ma ścianki działowej na górze. Wnęka na dole wygłuszona i zamurowana siporeksem. Balkon zwalony. Trwa rozbieranie części stropu. Kontener na gruz się zapełnia. Budowlańcy twierdzą, że to największy i wszystko się do niego zmieści. Ciężarówka, która go przywiozła rozjechała trochę trawnik sąsiadce. Teraz na granicy powbijane są metalowe pręty obwiązane taśmą. Co z tego, że to teren miasta. Co z tego, że obiecaliśmy na wiosnę zedrzeć trawę, wyrównać rozjechane miejsce i zakryć zerwaną murawą. Pręty nam nie przeszkadzają - tylko beznadziejnie wyglądają. I są niebezpieczne - jakby ktoś się potknął i na nie przewrócił to mogłoby się to skończyć bardzo niebezpiecznie.

W ogródku leży stal konstrukcyjna na zbrojenie. Nie wiedziałam, że to takie drogie. Krzyśka tata pilnuje odbioru wszystkich materiałów i sprawdza czy stan się zgadza. My możemy spokojnie iść do pracy i się nie martwić. Komfortowa sytuacja. Inna sprawa, że w nocy ciężko spać przez chrapanie.

piątek, 5 listopada 2010

'Będzie pani zadowolona...'

Dostałam wycenę na 6500zł. 'Szef' upiera się, że robi najtaniej, co nie wróży zbyt dobrze w połączeniu z 'będzie pani zadowolona' i wrażeniem, że koleś czasami nie wie o czym mówi. Ma do pomocy chłopaka przynieś-wynieś-pozamiataj i starszego pracownika, który jako jedyny z ekipy sprawiał wrażenie, że rozumie o co chodzi w projekcie.

Budowlańcom nie można ufać, dlatego na czas budowy zapraszamy ojca Krzyśka, żeby miał na nich oko. Jest ciasno, ale jakoś się pomieścimy. Poza tym nie każdy ma szczęście mieć w rodzinie kogoś z uprawnieniami kierownika budowy.

piątek, 29 października 2010

Ekipa na zastępstwo

Powinnam zacząć poszukiwanie budowlańców od razu, ale i tak nie bardzo wiedziałam jak się do tego zabrać. Mój budowlaniec zniknął gdzieś na 3 tygodnie. Potem zadzwonił ze ma jakąś budowę na zachodzie (znaczy za granicą) no i nie będzie w stanie zająć się zleceniem. No ale skoro ja jestem z polecenia to on może mi dać namiary na swojego kolegę, który mógłby wykonać te pracę.

Znów umawianie. Pokazywanie. Tłumaczenie o co chodzi. Okazało się, że nowy budowlaniec dostał stare plany, a nie najnowszy pojekt w zwiazku z tym w ogole nie jest w temacie. Do tego nie sprawiał wrażenia zbyt rozgarniętego. Ale skoro jest z polecenia, to może w budowaniu jest bardziej obeznany niż w rozmowie z inwestorem.

wtorek, 5 października 2010

Czekam na kosztorys

Dostałam namiary na człowieka, który mógłby zająć modernizacją. Kasi kolega pracował kiedyś u niego i podobno koleś jest ok. Wysłałam projekt. Potem wysłałam projekt jeszcze raz bo się 'zgubił'. Człowiek przyjechał, obejrzał, wyglądał na sensownego.
  • demontaż balkonu
  • demontaż części stropu
  • wyciszenie i zamurowanie wnęki na parterze
  • zbrojenie i podstęplowanie
  • wylewka betonowa
  • zdjęcie szalunku i roboty porządkowe
Czekam na kosztorys.

środa, 22 września 2010

Budowlańcy

Szukam ekipy budowlanej. Skoro nie zrywamy dachu to prace mogłyby się zacząć wcześniej - jeszcze w tym roku. Przed mrozami można by wykonać mokre prace, wyburzyć część stropu, wylać nowy wraz z balkonem. A prace wykończeniowe prowadzić przez zimę.

Jeśli chcę zdążyć przed zima muszę znaleźć ekipę już teraz. Prawdopodobnie już jest za późno. Nikt ze znajomych nie potrafi mi nikogo polecić. Większość albo kupuje gotowe mieszkania, albo korzysta z usług dewelopera i nie przejmuje się zatrudnianiem fachowców. Reszta w ogóle nie jest w temacie.

Pozostaje tylko Kasia i jej sieć kolegów z urzędu. Mimo to dowiaduję się, że nie jest łatwo zatrudnić ekipy budowlanej. Jak już ktoś ma styczność z tego typu 'fachowcami' to raczej ich nie poleca. Kasia opowiada mi historie koleżanki z pracy, która jest inspektorem budowlanym. Niby jest z branży a budowlańcy tak skopali robotę, że jak kierownik budowy to zobaczył to tak się zdenerwował, że dostał ataku serca i wylądował w szpitalu. Roboty stanęły i nic nie można było poradzić bo się budowlańcy ulotnili. Horror.

środa, 11 sierpnia 2010

Wstępny projekt

Wysłałam plany z wymiarami do pracowni projektowej.

Belki są położone wzdłuż dłuższego boku. Ze wstępnych rozmów wynika, że schody najlepiej zrobić wzdłuż belek i ściany zewnętrznej zaczynając od drzwi wejściowych. Niestety nie ma wystarczająco miejsca, by zmieścić je w jednym biegu, a to oznacza, że będzie trzeba usunąć więcej belek. Belki trzeba usunąć na całej długości, a nadmiar usuniętego stropu trzeba będzie zastąpić wylewką betonową. Do tego przy usuwaniu belek najpewniej naruszona zostanie konstrukcja balkonu i ten też będzie trzeba usunąć. Tym się za bardzo nie martwię bo balkon jest jakiś taki beznadziejny - za krótki - nie przykrywa schodów do wejścia poniżej. Zamiast niego można by zrobić coś większego i bardziej funkcjonalnego. Wkomponować go w konstrukcje wiatrołapu przy drzwiach.

Powraca koncepcja tarasu. Co prawda to już zdecydowanie nie będzie zielony taras za oknami salonu gdzie można zjeść obiad w słoneczne dni. Teraz będzie trzeba się na niego drapać po schodach zewnętrznych. Ale nadal będzie można na nim trzymać pseudo-ogród i urządzać grilla.

niedziela, 1 sierpnia 2010

Pomiary

Decyzja zapadła. Nowa koncepcja zastąpiła upadłą. Póki co zrobiliśmy pomiary. Naszkicowałam plan pomieszczeń i naniosłam wyniki. Są trochę niespójne, ale naprawdę trudno mierzy się przestrzeń pozapychaną meblami. Do tego z krzywymi ścianami. Myślę, że pomiary maja dokładność =/- 5cm. Do projektu wystarczy.

Tak. Potrzebujemy projekt. Trzeba jakoś przebić się przez strop, zaprojektować połączenie 'naszych' pokoi. Burzenie stropu to poważna sprawa - niby roboty będą prowadzone wewnątrz, ale i tak lepiej zgłosić budowę. Czyli potrzebujemy projektanta.

Kluczową rolę odgrywa położenie belek stropowych. Nikt nie pamięta w która stronę zostały położone. Trzeba będzie przekuć się przez podłogę i sprawdzić. Najlepiej przy balkonie by przy okajzi zbadać w jaki sposób jest 'przymocowany' do budynku. Czy zbrojenie idzie górą, dołem, czy wchodzi w sklepienie, czy kończy się na wieńcu i jest do niego przyspawanie.

środa, 21 lipca 2010

Nowa koncepcja

Na gruzach starej koncepcji nieśmiało rośnie nowa. W porównaniu z poprzedniczką jest biedna i kulawa - bo co innego 70 m na jednym poziomie + 25 m wspaniałego tarasu, a co innego nieustawne dwa pokoje po 25m, do tego jeden pod drugim bez żadnego połączenia. Jedyny plus to osobne wejście zamiast wspólnej klatki schodowej....

Planuje rozkład przestrzeni, który przekona mnie do nowej koncepcji. Nie jestem przekonana. Ale to jedyna opcja w zasięgu ręki. Owszem moglibyśmy zainwestować w projekt poddasza, a po jego odrzuceniu odwoływać się do wyższej instancji. Ale szanse powodzenia są małe w porównaniu z inwestycją, która trzeba by poczynić.

Rodzice też nie są zbyt szczęśliwi - nie będzie kompleksowego remontu dachu. Do tego musieliby odstąpić nam górną część dobudówki. Dziadkowie są skłonni odstąpić nam dolną część jeśli rzeczywiście zaczniemy inwestować. W zasadzie już zaczęliśmy. Co prawda wypis i wyrys nie były bardzo kosztowne, geodetę też możnaby przełknąć. Ale co wtedy? Szukanie mieszkania w mieście? Już lepiej zostać przy rodzinie, zainwestować we własne mieszkanie, z osobnym wejściem, kawałkiem ogródka i miejscem na samochód. W mieszkanie z fajną lokalizacją i nieskomplikowanym dojazdem do centrum.

środa, 30 czerwca 2010

Katastrofa

Nasz dom jest za duży. Wysoka piwnica. Kondygnacje po 290cm. Plus stropy. Już teraz ma 8,5m wysokości. Miejski plan zagospodarowania przestrzennego dla naszego terenu przewiduje maksymalną wysokość 7m dla budynków o dachu płaskim i 10m dla dachów skośnych. Strych ma z metr wysokości - zostaje nam niecałe 2,5m - dla dachu skośnego w najwyższym miejscu. Bliżej ścian trzeba by się już czołgać.... Do tego trzeba liczyć samą grubość dachu z ociepleniem. Podłoga pewnie też by się musiała trochę podnieść. Nie ma miejsca. Nawet jeśli podniesiemy dach o te 1,5m to zdecydowanie nie będzie tam miejsca na poddasze użytkowe. A już zupełnie nie w takiej formie jaką zaplanowałam.

wtorek, 22 czerwca 2010

Geodeta

Mam już projektanta - oczywiście dzięki znajomości Kasi.

PRACOWNIA PROJEKTOWA
Grażyna i Marek Przybyła
62-020 Swarzędz
oś. Kościuszkowców 41/16
tel. 61 817 41 96
kom. 608 418 643
gmppp@wp.pl

Pani Grażyna pracowała kiedyś w urzędzie z Kasią. Podobno robi dobre projekty w rozsądnych cenach. Jednak zanim projektant będzie mógł się zabrać za projektowanie, muszę mu dostarczyć mapę do celów projektowych. Do tego potrzebuje geodetę. Mam już listę telefonów od Kasi.
Cena 500zł. Miesiąc oczekiwania.

sobota, 15 maja 2010

Miejska Pracownia Okultystyczna

Wypis i wyrys z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego jest wymagany jako załącznik do wniosku o pozwolenie na budowę. Wydaje go Miejska pracownia Urbanistyczna.

We wniosku trzeba podać informacje dotyczące działki:
  • nr ewidencyjny
  • arkusz mapy
  • obręb (miejscowość) i adres.

Na szczęście 'mój człowiek' znalazł te informacje i wysłał mi razem z wnioskiem. W innym przypadku musiałabym ich szukać w

  • księdze wieczystej (o ile nieruchomość ją posiada)
  • urzędzie gminy
Koszt takiego wniosku w Poznaniu to 70 zł przy odbiorze osobistym (nie wiem czy zmienia się przy przesyłce pocztowej). Oficjalny czas oczekiwania to miesiąc, ale mnie udało się odebrać go wcześniej.

Miejska Pracownia Urbanistyczna
60-819 Poznań, ul Prusa 3
tel. 61 84 55 000
fax. 61 84 55 010

środa, 21 kwietnia 2010

Roznosi mnie entuzjazm. Planuje rozlokowanie pomieszczeń, układ dachu, rozkład okien... Wczoraj wdrapałam się na strych i dokonałam pomiarów. Nie było łatwo przedrzeć się przez to gratowisko, grzęznąć w szlace i odgarniając poczerniałe pajęczyny. Cieszę się, że to wszystko zniknie, że zastąpimy to porządnym ocieplonym dachem i latem nie będzie już tak gorąco, a zimą rachunki nie będą tak wielkie.

Rozrysowałam wstępny szkic uwzględniający rzeczywiste wymiary (plus/minus), rozlokowanie kominów, przedłużenie klatki schodowej. Chcę mieć jak najwięcej przestrzeni, jak najmniej ścian i ciasnych klitek. Najbardziej chyba cieszę się z wielkiego tarasu, który zamierzam urządzić na dobudówce. 25 metrów kwadratowych! I to od strony południa. W salonie planuje duże okna, by wpuścić dużo światła. Jeszcze bardziej powiększyć przestrzeń.

sobota, 20 marca 2010

Dobrze mieć znajomości....

Jak dobrze, że mam 'swojego człowieka' w urzędzie! Przebudowa dachu wymaga projektów, wniosków, załączników, pozwoleń i innych magicznych papierów. Sama nigdy bym tego nie ogarnęła. Na sam miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego czeka się kilka miesięcy. Nie spieszy mi się. Myślę, że chciałabym zacząć budowę na wiosnę przyszłego roku. Do tego czasu może uda się znaleźć projektanta, jakąś ekipę budowlaną i załatwić te wszystkie formalności.

Dzisiaj dostałam wioski o pozwolenie na budowę. Do wniosku muszę jeszcze dołączyć:
  • 4 egzemplarze projektu budowlanego z opiniami, uzgodnieniami, pozwoleniami i innymi dokumentami wymaganymi przepisami szczegółowymi prawa budowlanego
  • oświadczenie o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane
  • decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowaniu terenu
  • specjalistyczną opinię z art. 33 ust. 3 ustawy Prawa Budowlanego
  • postanowienie o uzgodnieniu, z właściwym organem administracji architektoniczno-budowlanej, projektowanych rozwiązań w zakresie, o którym mowa w art 33 ust 2 pkt 4 ustawy Prawa Budowlanego
Nawet nie wiem czy ostatnie punkty mnie dotyczą... Kasia, która pracuje w urzędzie mówi, że nie, ale do samego projektu będę potrzebowała jeszcze dodatkowych papierów - ot choćby mapy do celów projektowych od geodety...

Warunki zabudowy na szczęście są już zrobione dla części miasta, w której chce się rozbudowywać. Muszę tylko złożyć wniosek o wykonanie wypisu i wyrysu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w Miejskiej Pracowni Urbanistycznej.

Z prawem do dysponowania nieruchomością też raczej nie powinnam mieć problemów - reszta rodziny jest zgodna i aprobuje projekt rozbudowy. Wszyscy się cieszą, że wreszcie wyremontowany zostanie dach. Co więcej - że ktoś będzie mieszkał wyżej, co oznacza dla nich mniejsze rachunki za uciekające przez dach ciepło i więcej chłodu latem. A jeśli rzeczywiście zabiorę się za budowę to mogę liczyć na udział w samej nieruchomości.

środa, 10 marca 2010

Narodziny koncepcji

Koncepcja nabrała znamion realności jakość w marcu, kiedy oglądaliśmy niemal gotowy dom kuzyna. Chęć ucieczki do własnego mieszkania była duża, jednak nie aż tak wielka by brać kredyt na 40 lat i kupować własne 4 kąty. Cena. Lokalizacja. Wiedza jak powstają teraz nowe budynki (szybko, byle taniej) i konsekwencje tego (kaloryfery podpięte do sąsiada, cieknący dach, krzywe ściany). Dodatkowo wykup garażu czy miejsca parkingowego. Albo dojazdy z jakiegoś wygnajewa.

Na budowę własnego domu nie mamy co liczyć - zrujnowalibyśmy się na samym kupnie działki. Ale przebudowa strychu i uczynienie go przytulnym mieszkaniem na poddaszu była niemal w zasięgu ręki. Remont dachu i tak był planowany już od kilku lat - dlaczego by nie połączyć go z nową inwestycją?